Dziś, właśnie dziś, mija 100 lat, od kiedy Polki mają czynne i bierne prawa wyborcze. Zawdzięczamy je ogromnemu wysiłkowi bohaterskich kobiet, które przez cały XIX wiek i początek wieku XX czyniły wielkie starania, by obok historii pojawiła się także herstoria. Warto świętować i oddawać hołd naszym niezłomnym prababkom.
Ale też warto pamiętać, że ta decyzja nie została podjęta demokratycznie, że nie stały za nią tłumy i większość obywateli. Podjął ją rząd tymczasowy reprezentującego Polską Partię Socjalistyczną Jędrzeja Moraczewskiego wspierany przez Józefa Piłsudskiego.
Nadanie powszechnych praw obywatelom i obywatelkom nie było korzystne dla socjalistów – wybory w 1919 roku wygrali endecy. Sprawiedliwość, prawa pracownicze (powołanie zwiazków zawodowych, 8-godzinny dzień pracy, prawo do strajku, ubezpieczenia pracownicze), równość obywateli i obywatelek, ochrona lokatorów w powszechnej świadomości Polaków to nie były wówczas wartości, na które chcieli zagłosować w powszechnych wyborach.
Czy po 100 latach możemy być dumni z siebie jako społeczeństwo, jako naród? Czy po 100 latach jesteśmy godne naszych prababek. Gdzie jesteśmy w naszej herstorii dzisiaj po 100 latach, na tle Europy? Wówczas, jeśli chodzi o prawa wyborcze, prawo do rozwodów, prawa reprodukcyjne byłyśmy w absolutnej czołówce światowej, byłyśmy awangardą kobiecą. Dziś jesteśmy w ogonie świata. Po 100 latach czas na nową rewoltę kobiet, czas na mobilizację. I pamiętajmy – nasze dzielne prababki były w mniejszości, były forpocztą kobiet i obywatelskości.