Minął tydzień od XIV Kongresu Kobiet, było nam bardzo miło tam gościć i być wśród tylu niezwykłych kobiet Podczas kongresu prowadziła szereg paneli, mówiąc o przemocy, gwałtach wojennych nasza Prezeska Anita Kucharska-Dziedzic. Zapraszamy serdecznie do zapoznania się z jej relacją…
„To był już XIV Kongres Kobiet, uczestniczyłam w każdym, bo identyfikuję się z rzeszą kobiet, które uparcie upominają się o sprawiedliwość dla kobiet i o prawa kobiet.
Jak zwykle na kongresie mówiłam o przemocy. O gwałtach wojennych podczas panelu: „Gwałty wojenne z patriarchatem w tle” prowadzonym przez Natalia Waloch z udziałem prof. Monika Platek, prof. Magdaleny Tabernadzkiej, prof. Anny Śledzińskiej-Simon, prof. Remigiusza Ryzińskiego oraz dr. Katarzyny Kasi. Mówiłam o mojej przegranej walce o poprawkę: 7 dni dla prokuratora na wydanie zgody na terminację ciąży pochodzącej z gwałtu, o systemowym niezauważania przez prokuratora generalnego ofiar zbrodni wojennych w Ukrainie (w Polsce nie ma oficjalnie ani jednej ofiary przestępstwa wojennego) i o tym, że podstawowym modelem prowadzenia wojny jest maksyma nazwana przez Andrzeja Trzebińskiego: „Mężczyzn zabić, kobiety zgwałcić”, a gwałty to po prostu ordynarny patriarchalny rabunek zasobów napadniętego kraju – bo ciała kobiet to nadal zasób majątkowy kraju.
O polskim gwałcie dnia powszedniego mówiłyśmy z mec. Danuta Wawrowska podczas naszych warsztatów: „Tylko TAK oznacza zgodę”. Deliberowałyśmy o naszej ustawie zmiany definicji gwałtu i rozpatrywałyśmy warsztatowo kazusy. Zainteresowanie warsztatem zdecydowanie przekroczyło nasze wstępne założenia.
Z prawniczkami dyskutowałam o tym: „Czy polskie prawo jest przyjazne kobietom”. Patrycja Rojek rozmawiała o tym z przedstawicielkami palestry: mec. Danutą Wawrowską, dziekanką mec. Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska, mec. Moniką Sokołowską i mec. Kają Jasieńską, aktywistką Kamilą Kurkowską i ze mną, czyli współodpowiedzialną za stanowienie prawa. Prawo – prawem, ale kluczowe okazało się to, kto i jak to prawo stosuje. Oberwało się podczas panelu sędziom i prokuratorom.
Czwarty panel, w którym wystąpiłam już jako polityczka, to finałowy panel kongresu: „W poszukiwaniu przywódczyń”. Katarzyna Kasia odpytała mnie, Joanna Scheuring-Wielgus, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Izabelę Leszczynę, Barbara Nowacka, Joannę Muchę, Katarzynę Lubnauer, Urszulę Zielińską, Klaudię Jachirę, Elżbietę Łukacijewską, Jolantę Niezgodzką o to, co przeszkadza w zdobywanie władzy i jakie mamy plany, by więcej władzy dla kobiet zdobyć. Mówiłam o tym, jak ważne jest, by kobiety, które wdrapały się na szczyty ciągnęły za sobą inne kobiety, by podawały im dłoń i wykorzystały swoją pozycję do wzmocnienia kobiet, które są ich zapleczem w partiach i klubach. I o tym, by kobiety, które już są u władzy rozliczać ze skuteczności, czy nadal są lojalne wobec tych, które na nie głosowały i wobec tematów, które je do władzy poniosły. Wypełniłam zobowiązanie, że na listach, które będę firmować, będzie suwak i parytet (3-krotnie dotrzymałam słowa), że zawalczę o izolację sprawcy przemocy domowej (jest od 2 lat), o alimenty natychmiastowe (złożyłam ustawę napisaną przez mec. Wawrowską, będzie projekt rządowy) i zmianę definicji gwałtu (złożyłam ustawę napisaną przez mec. Wawrowską, jest w zamrażarce, ale nie odpuszczę). Koleżanki w partii, której jestem wiceprzewodniczącą, mogą na mnie liczyć i na mój upór, by pełniły funkcje decyzyjne w partii w regionie.
PS Nagrodę Kongresu Kobiet otrzymała cudowna kobieta – Halina Radacz, ksiądz (jaki feminatyw – pomóżcie siostry) Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, od zawsze na kongresach i od zawsze udowadniającą, że w chrześcijaństwie jest miejsce dla kobiet!
Kongres czasami przyznaje też nagrodę mężczyznom wspierającym kobiety, tym razem otrzymał ją Donald Tusk, za obietnicę poprawy w zakresie wspierania kobiet i praw kobiet. Wiele kobiet wierzy w obietnice grzesznika, zwykle to złudzenia, ale skoro mamy kobietę-księdza… Jak zwykle nagroda dla kobiety spotkała się z aplauzem. Ta druga niekoniecznie. Taka żaba, z niewielką szansą na księciunia.
Co by nie było, siostry to siostry, a dzięki kongresowi zawarłam wiele cudownych przyjaźni i będę robić to, co robiłam i co robię. I żadna polityka i żadne polityczki czy politycy tego nie zmienią.
Siostrzeństwo!
Sisterhood!
Sestrynstwo!”
Anita Kucharska-Dziedzic