Beata biegnie dla BABY!

28 października

Trzeba przyznać, że sama siebie zaskoczyłam – biegło się świetnie, pogoda była wspaniała a doping rodziny i Berlińczyków bardzo gorący. Tak, udało się bez większych problemów dobiec w 5 godzin 59 minut i 4 sekundy. Niezły czas jak na amatorkę. I pierwszy maraton.  Byłam zadowolona, że udało mi się pobiec w mniej niż 6 godzin.

Maraton był świetnie zorganizowany i pogoda naprawdę dopisała – ok. 18 stopni i słonce. Trasa przebiegała przez wschodni i zachodni Berlin, niedaleko wielu zabytków. Na ulicach mnóstwo zwykłych Berlińczyków i rodzin biegaczy z całego świata dopingujących wszystkich. Każdy z biegaczy miał wydrukowane swoje imię na numerach startowych, wiec wiele razy słyszałam swoje imię wraz z dopingiem, żeby dalej i szybciej. Pomogło tez wsparcie rodziny – umówiliśmy się dzień wcześniej, że będziemy się próbowali znaleźć co 5-6km, żebym mogła zjeść specjalnie na tą okazję zakupione wysokoenergetyczne batoniki. Udało się nam spotkać w każdym wyznaczonym punkcie na trasie i dzięki temu biegło się lżej. Zamiast myśleć o kolejnych 30-35 km do przebiegnięcia, myślałam tylko o następnych 5 do spotkania.  Pomogło to bardzo dotrzeć do celu.

Najbardziej niesamowite przeżycie to przebiegniecie pod Bramą Brandenburską tuż przed metą z tysiącami widzów dopingujących biegaczy – tego uczucia nigdy nie zapomnę! Ten doping niósł wszystkich finiszujących i nawet jeśli nóg się już nie czuło, to i tak wszyscy przyspieszali na końcowym kilometrze.

A za metą… niesamowita ulga. I uczucie, że się osiągnęło coś naprawdę szczególnego. Wiele biegaczy po finiszu płacze z wykończenia fizycznego i psychicznego. I muszę przyznać, że mi również się zbierało na parę łez. Po wielu miesiącach treningów i biegania niezależnie od pogody, samopoczucia i nawału obowiązków, nie chciało mi się wierzyć, że już po wszystkim. Byłam niesamowicie zaskoczona, jak wiele osób śledziło mnie na żywo na stronie internetowej i dopingowało przez smsy i facebooka. Dziękuję Babie za niesamowite wsparcie przed i po biegu. Aż mi się wierzyć nie chce, że to juz prawie miesiąc po maratonie. Zostały świetne wspomnienia i medal.

A wszyscy Ci, którzy się dorzucili na rzecz Baby, przyczynili się do uzbierania ponad 3000 złotych – niesamowite osiągniecie!

Dziękuję wszystkim za doping i trzymanie kciuków. Zachęcam ciepło do wspierania działalności Baby i biegania. Do zobaczenia na następnym wyścigu!

Beata

PS Byłam wdzięczna za poniedziałek i wtorek po maratonie wolne od pracy – spędziłam te 2 dni w łóżku, przykładając lód do spuchniętej kostki, która była dzielna w czasie maratonu, ale się po powrocie do domu poddała. Kilka dni później wszystko juz było ok.

17 września, poniedziałek,

Jestem w ostatniej fazie treningu. I powinnam powoli zmniejszać przebiegane dystanse, ale niestety, przez lekko zwichnietą kostką mój trening jest trochę przesunięty w czasie. Tak wiec w tym tygodniu mam zamiar przebiec moj najdluższy dystans  – ok. 35 km.
Bieganie dlugodystansowe wymaga dobrego przygotowania fizycznego, ale nie można zaniedbywać strony psychologicznej. Wiara w swoje możliwości naprawdę może zdzialać cuda, jak zaczyna wszystko boleć przy 30. kilometrze:)
Tak więc świadomość, że już się przebiegło niemal cały dystans, pomaga niezmiernie.
Aż się nie chce wierzyć, że za dwa tygodnie będzie po wszystkim.

Marathon_poster
31 sierpnia 2012, sobota

Dawno nie pisałam na blogu, ale za to dużo biegałam w sierpniu mój trening wpływał korzystnie na przebiegane odległości – średnio tygodniowo zaczęłam biegać ok. 40km.
Aż do zeszłego tygodnia, kiedy, śpiesząc się na autobus, poślizgnęłam sie na schodach i wylądowałam na kostce:(
Na całe szczęście skończyło się na opuchliźnie i pięknym kolorowym siniaku, ale niestety nogi odpoczywają od tygodnia od treningu. Mam nadzieję od wtorku wznowić trening, ale zobaczymy, ile i jak szybko będę mogła nadrobić straty.
Zostało równo cztery tygodnie – więc perspektywa biegania przez ponad pięć godzin po Berlinie zaczyna być coraz bardziej realna…
Załączam listę uczestników z moim imieniem – wczoraj opublikowana na stronie maratonu:)
Pozdrawiam ciepło,
Beata

 

 

31 lipca 2012 r. wtorek

Witam ponownie!

Moje treningi nabierają tempa – od ostatniego wpisu przebiegłam 15-20km
tygodniowo. Nadszedł wiec czas na wydłużanie weekendowych biegów i jutro
planuje mój pierwszy prawdziwy bieg długodystansowy. Zaczynam budować bazę sprawnościowa. I wiarę w siebie.

Jutro trenuję w pobliżu olimpijskiej trasy kolarskiej więc mam nadzieję, że
to pomoże w przebiegnięciu 15 km:) ··Najważniejsze, że pogoda się w ciągu ostatniego tygodnia poprawiła, bo muszę przyznać, że nie było to przyjemnością biegać w ulewnym deszczu. Słonce ma zdecydowanie pozytywny wpływ na moje treningi.

W międzyczasie zaczęłam też zbierać fundusze na działalność Baby i pierwsze
500 zł już uzbierane. Trzymam kciuki, że uda sie uzbierać o wiele więcej:)  Pozdrawiam ciepło
Beata

9 lipca 2012 r. poniedziałek

Witam wszystkich i zapraszam do czytania mojego bloga,
który będzie rejestrował moje przygotowania do tegorocznego maratonu berlińskiego.
Tak, tak to nie pomyłka w druku, ja naprawdę planuję
przebiec 42.19 km. W przyzwoitym czasie. Za niecałe trzy miesiące…
A że właśnie się przeprowadziłam do nowego mieszkania,
jakby to powiedzieć… nie miałam za dużo czasu do tej pory na przygotowania. Przebiegłam
co prawda dwa półmaratony w ciągu ostatnich dwóch lat, ale cały maraton to zupełnie
inna sprawa. Dlaczego sie na to zdecydowałam? Chcę sie sprawdzić, zobaczyć, czy
dam radę i przy okazji zebrać fundusze na działalność BABY. Zawsze kibicowałam
BABIE z oddali, więc teraz, jak się nadarzyła okazja, chciałam zrobić cos
konkretnego i zebrać fundusze na nowy projekt wspierający matki, które doświadczyły
lub doświadczają depresji poporodowej.
Więc proszę trzymajcie kciuki za moje treningi i bieg 30-ego
września. A jeśli możecie, wspierajcie BABĘ w międzyczasie – pomagając jako
wolontariusze albo darczyńcy. Ich praca i pomysły na wspieranie tych, którzy
wsparcia potrzebują są naprawdę tego warte.
Pozdrawiam,
Beata
PS A to zdjęcie z wczorajszego treningu (10km). I nawet spotkałam bardzo przyjazne
jelenie ;-)